Pokochałam go, choć nie od razu. Kiedy jednak już do tego doszło,
przekopałam pół internetu, szukając informacji zarówno o Ianto, jak i o
aktorze, który go zagrał. Znalazłam zespół, którego Gareth
David Lloyd jest frontmanem. Wo-ka-lis-tą! Kiedy zapoznawałam się z
muzyką graną przez Blue Gillespie,
moja żuchwa uderzyła o biurko, poturlała się do krawędzi, po czym
spadła w dół, wbijając się w podłogę. Nie mogłam uwierzyć, że Ianto...
Gareth ma taki głos! Muzyka jest dużo cięższa, niż bym się spodziewała.
Progresywny metal. Podoba mi się, wydzieram się i bujam ze słuchawkami
na uszach nawet w środku miasta i wiele bym dała, żeby zobaczyć koncert
na żywo, ale ciągle nie mogę uwierzyć, że to ta sama osoba, co na gifie
powyżej! Zupełnie mi to do niego nie pasuje. Powinien śpiewać serenady
pod balkonem kapitana Jacka, a nie zawracać mi w głowie jeszcze bardziej
niż w serialu!
Teoretycznie nie moje klimaty, bo nigdy specjalnie za cięższym graniem nie przepadałam, ale... tak sobie słucham po jednej piosence raz na jakiś czas i zaczyna mi się podobać. A opad szczęki mnie nie dziwi, moja zachowała się podobnie :D
OdpowiedzUsuńMi się podoba strasznie, trafili w moje gusta (na szczęście ja słucham bardzo różnej muzyki) :) "Skinned" mogłabym słuchać w kółko, nie raz tak właśnie było :)
Usuń